Archiwum dla Kwiecień 2022

Niedziela Miłosierdzia

By nie ulec wrażeniu, że tajemnica Bożego Miłosierdzia jest nowością w Kościele – fragment z Dialogu o Opatrzności Bożej św. Katarzyny ze Sieny, dominikanki, patronki Europy:

Przez Twe Miłosierdzie obmyłeś nas w Twojej Krwi,
przez miłosierdzie zechciałeś rozmawiać ze stworzeniami.
O Ty, Oszalały z miłości!
Nie wystarczyło Ci, że wcieliłeś się, ale zechciałeś także umrzeć! (…)
O Miłosierdzie!
Moje serce rozpływa się na myśl o Tobie,
tak iż dokądkolwiek zwrócę moją myśl,
nie znajdę niczego poza miłosierdziem.

Dodaj komentarz

I Komunia św. Jamneńskich Baranków (2022)…

Dziś w Sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei w Jamnej do I Komunii św. przystąpiło10. dzieci przygotowywanych we wspólnocie Jamneńskich Baranków – trochę tej grupie towarzyszyłem 😉
Poniżej homilia z dzisiejszej mszy pierwszokomunijnej…

Pozdrawiam serdecznie dzieci i ich rodziców oraz pamiętam w modlitwie…

Dodaj komentarz

Niedziela Zmartwychwstania

Dodaj komentarz

Wigilia Paschalna, rok C

Homilia wygłoszona podczas Wigilii Paschalnej w Sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei w Jamnej – 16.04.2022…

Uwaga! Homilia zawiera lokowanie produktu! 😉

Dodaj komentarz

rekolekcje w Wielkim Tygodniu – Jamna 2022 – Wielka Środa

III nauka wygłoszona w ramach rekolekcji wielkopostnych w Jamnej – podczas mszy św. o godz. 19.00 w Sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei w Jamnej – 13.04.2022.

Przepraszamy za usterki podczas transmisji – usterki niezależne od Dominikanie Jamna

Dodaj komentarz

rekolekcje w Wielkim Tygodniu – Jamna 2022 – Wielki Wtorek

II nauka wygłoszona w ramach rekolekcji wielkopostnych w Jamnej – podczas mszy św. o godz. 19.00 w Sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei w Jamnej – 12.04.2022.

Przepraszamy za usterki podczas transmisji – usterki niezależne od Dominikanie Jamna

Dodaj komentarz

rekolekcje w Wielkim Tygodniu – Jamna 2022 – Wielki Poniedziałek

I nauka wygłoszona w ramach rekolekcji wielkopostnych w Jamnej – podczas mszy św. o godz. 19.00 w Sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei w Jamnej – 11.04.2022.

Przepraszamy za usterki podczas transmisji – usterki niezależne od Dominikanie Jamna

Dodaj komentarz

VI niedziela Wielkiego Postu, rok C

Męka i śmierć – tajemnica, której nie można zaszufladkować…
Bo nie chodzi tu jedynie o nasze grzechy – choć każdy z nich jest niewątpliwie okrzykiem: Ukrzyżuj Go!…
Nie chodzi też o to, że wielokrotnie zaliczamy Go – mniej lub bardziej świadomie – w poczet złoczyńców… A dzieje się tak za każdym razem, gdy mówimy, że jest „nieżyciowy”, że Jego ewangelia nie przystaje do naszych czasów a jej przesłanie jest anty-ludzkie.. Stawiamy Go wtedy po stronie wrogów prawdziwego humanizmu i człowieka…
Nie chodzi też zapewne o kpienie ze „słabości” Tego, który powinien być mocny: Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, (…) wybaw sam siebie (…) Wybaw więc siebie i nas… Gdzie jest Bóg, gdy dzieją się te wszystkie okropieństwa… Gdyby istniał, nie pozwoliłby na to… Jego słabość jest nie na miejscu… Takiego Boga nie rozumiem – takiego Boga nie potrzebuję, obok takiego Boga przechodzę obojętnie…
Ja potrzebuję Boga pełnego siły, zwyciężającego i pokonującego wszystko to, co mnie wyniszcza… – a nie jedynie „towarzyszącego” mi w mojej drodze… Tak gromkie i radosne hosanna! przemienia się w przepełnione zawodem i zmierzające ku nienawiści ukrzyżuj!

A może czegoś właśnie nie rozumiem?… I wpatrując się w krzyż i słuchając opisu Męki Pańskiej – koncentruję się jedynie na Jego cierpieniu?… Bo to ono ma budzić we mnie poczucie winy…, które zrodzi posłuszeństwo Bogu, wierność w zachowywaniu przykazań i wykonywanie różnych praktyk religijnych…
Koncentracja na cierpieniu jest „prostsza” i mniej wymagająca niż koncentracja na prawdzie o miłości, której nie rozumiem i nie wiem czym ona naprawdę jest…
W swojej często niedojrzałej, egocentrycznej miłości koncentruję się na tym co daję… Stąd pewnie w krzyżu widzę jedynie cierpienie Boga – a nie Jego dar miłości dla mnie… Podobnie bywa z „kochającymi” rodzicami – zamiast skupić się na darze miłości, którym obdarowywane są ich dzieci – wypominają im swoje poświęcenie, cierpienie, i to, ile z siebie dają…
A przecież istotą miłości – która nie jest egocentryczna – nie jest to, co robię dla drugiej osoby i co z siebie daję – ale to, co otrzymuje obdarowany… Miłość, to zabieganie o dobro drugiego a nie koncentracja na sobie i swoim poświęceniu…
Istotą daru Jezusa, Jego krzyża, nie jest i nie może być Jego cierpienie, które ma prowadzić do poczucia winy… Istotą daru Jezusa, Jego krzyża – jest miłość…
To w krzyżu Boże słowo „Kocham” wypowiedziane do człowieka staje się ciałem… Sam krzyż, męka i śmierć Jezusa, są czymś wtórnym wobec prawdy o miłości Boga, który robi wszystko, by nic nie oddzielało już człowieka od Jego miłości… Przez krzyż usuwa grzech i jego skutek – śmierć; przez krzyż czyni nas jeszcze bardziej bliższymi sobie: zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół…
Od momentu Jego śmierci na krzyżu wszyscy mają przytęp do Ojca – Bóg już nie jest już niedotykalny, nic nas od Niego nie oddziela… Bariera znika – Bóg staje się bliski… Zasłona przybytku się rozdarła – a to oznacza, że niebo otwiera swe podwoje dla tych, którzy uwierzą w to, co dokonało się na krzyżu, tych, którzy uwierzą w Jego miłość…

Dodaj komentarz

V niedziela Wielkiego Postu, rok C

Piętnując postawę uczonych w Piśmie i faryzeuszy możemy ulec pokusie skupienia się jedynie na grzechu potępiania drugiego człowieka po to, by samemu stanąć w lepszym świetle… Stąd obłuda i mnóstwo wysiłków, które wkładamy w walkę z grzechami innych – byle nie wyszły na jaw moje własne…
Tymczasem w opisanym w tej ewangelii wydarzeniu dokonuje się coś, czego nie dostrzegamy lub wręcz nie chcemy dostrzec… Jezus przebacza kobiecie bez jej przyznania się do winy i bez okazania przez nią żalu za grzech: Nikt cię nie potępił?… I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz. „Bezwarunkowa” logika Bożego przebaczenia jest dla nas tak niezrozumiała, że ją po prostu ignorujemy… Człowiek nie potrafi przebaczyć drugiemu bez postawienia warunków – choćby to miała być jedynie chęć zmiany… Podobnej postawy oczekujemy od Boga… Możesz Boże oczywiście przebaczać, ale pod warunkiem, że ten, któremu przebaczasz przynajmniej okaże wolę nawrócenia…

Dzisiejsza ewangelia to jeden z takich tekstów, który przez dziesiątki lat był dla chrześcijan niesamowitym zgorszeniem… A zgorszenie to było tak wielkie, że w wielu starych rękopisach Nowego Testamentu brakuje tego tekstu… Starożytni chrześcijanie – zgorszeni postawą Jezusa i łatwością z jaką przebacza grzechy – ten tekst usunęli…
I co ciekawe, gdy po dziesiątkach lat ten tekst wrócił w końcu do Nowego Testamentu – to wszystko wskazuje na to, że nie wrócił na swoje miejsce… Bibliści dość dobrze się zgadzają ze sobą, że tego tekstu nie napisał św. Jan… Ten tekst bardzo pasuje do Łukasza. To właśnie ewangelia Łukasza jest wielką ewangelią miłosierdzia – to w niej są wszystkie teksty o miłosierdziu Boga: o zgubionej owcy, o zgubionej drachmie, o synu marnotrawnym… I ten tekst też był najprawdopodobniej u Łukasza… Tylko, że jak go na nowo wklejano do ewangelii, to już nikt nie pamiętał, że go pierwotnie wyrzucono z Łukasza…
U Łukasza też – co do tego również zgadzają się bibliści – opisane wydarzenie było umieszczone w bardzo szczególnym miejscu – było to ostatnie wydarzenie w Jerozolimie przed męką Pana Jezusa… I to też dodaje ciężaru temu wydarzeniu… – bo to oznacza, że ta kobieta – tak jak Jezus – przyszła do Jerozolimy na święto Paschy – na najważniejsze święto w roku… Pascha była świętem rodzinnym, Paschę powinna spożywać ze swoją rodziną – a tymczasem dopuściła się cudzołóstwa… – i to w największe święto ich wiary…
Tu uwaga – sam grzech cudzołóstwa był bardzo ciężki i oceniany bardzo surowo nie tylko przez Prawo Mojżeszowe – nic więc dziwnego, że Kościół pierwotny był zgorszony tym co zrobił Jezus… Odpuścić taki grzech tak, jak gdyby nigdy nic się nie stało, jest totalnie niepedagogiczne…
Dziś jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że kiedy chcemy, to idziemy do spowiedzi, ale w starożytnym Kościele, do IV w. zasadą było, że po chrzcie pokutę można było odbyć zasadniczo tylko raz… I nawet przy takiej surowej praktyce pokutnej uważano, że są trzy grzechy tak ciężkie, że jeśli się je popełni, to pokuta wynosi całe życie… Te grzechy to: zaparcie się wiary, zabójstwo i cudzołóstwo (sic!)… A ta kobieta się dopuściła cudzołóstwa w święto Paschy i Jezus mówi ja cię nie potępiam… Skandal miłosierdzia… Podobnie jak starożytni chrześcijanie, też jesteśmy zgorszeni tym, co zrobił Jezus…

Przez dwadzieścia wieków Kościół zastanawia się, co pisał Jezus… Często słyszymy, że były to grzechy potępiających kobietę… Św. Augustyn w jednym ze swoich komentarzy podaje, że Jezus pisał imiona kobiet, z którymi zgrzeszyli oskarżyciele (mnie się to tłumaczenie niesamowicie podoba)…
Ale ten sam św. Augustyn – w innym komentarzu podaje, że Jezus pisał słowo „cudzołóstwo”… Pisał to słowo po to, aby ona mogła zobaczyć jaki jest jej grzech… Nie mówi więc: „nic się nie stało”, ale nazywa jej grzech, i pisze, żeby widziała!!!… Ja ciebie nie potępiam… ale potępiam twój grzech… A potępiam twój grzech, gdyż Mi na tobie zależy. Staraj się już odtąd żyć tak, by nie było w tobie już nic, co bym musiał potępić…
A – pisze dalej Augustyn – przez świątynię wiał wiatr, który jest symbolem Ducha Św. – i ten wiatr zaciera to słowo na piasku… I ona widzi jak ten jej grzech znika… Daje jej do zrozumienia, że tego grzechu nie ma, że On go zmazuje… I to jest ten moment, który nas oburza: „nie za łatwo???”, nie za łatwe to wybaczenie?…
I to nasze pytanie: „czy nie za łatwo?” pokazuje, że my mamy kompletnie przewrócone w głowach… Bo nam się wydaje, że Bóg wybacza nam nasze grzechy za to, że my zrobimy coś dobrego… Że my musimy zasłużyć na wybaczenie…

A Bóg wybacza nam grzechy, bo patrzy na krzyż swojego Syna… I to wybaczenie, którego dokonał Jezus nie było łatwym wybaczeniem… To prawda, że wybaczenie naszych grzechów wcale nas nie kosztuje – ale ono kosztuje Jezusa – i to kosztuje Go: Jego życie…
I jeśli mają rację bibliści, którzy mówią, że to wydarzenie w ewangelii Łukasza miało miejsce na moment przed śmiercią Jezusa na krzyżu – to to wszystko całkiem inaczej wygląda… Jezus gładzi jej grzech: ja ciebie nie potępiam – wybacza – i idzie na krzyż żeby umrzeć za jej grzech… To nie jest tanie wybaczenie, to nie jest łatwe wybaczenie – to jest wybaczenie za cenę śmierci…
I dodaje: idź i odtąd już nie grzesz… W Jezusie jest głębokie przekonanie, że ta kobieta może nie grzeszyć – choć nie ma w niej jeszcze pragnienia nawrócenia (ona ma w sobie co najwyżej lęk przed śmiercią, przed ukamienowaniem, i tej śmierci się boi)… Nawrócić ją może jedynie doświadczenie miłości w spotkaniu z Nim… I w Jezusie jest przekonanie, że miłość, której doświadcza w tym spotkaniu ostatecznie ją nawróci…
To jest ta sama myśl, która jest u Łukasza w przypowieści o synu marnotrawnym – o tym było tydzień temu – którego nawraca dopiero miłość Ojca, który odnalazł w nim syna… Właśnie to, i jedynie to, jak traktuje ją Jezus stwarza szansę, że ona się zmieni: idź i odtąd już nie grzesz… Nie ma twojego grzechu… Co zrobiła, by nie było tego grzechu? → nic nie zrobiła… To On umarł na krzyżu, żeby nie było tego grzechu…
Jedynie doświadczenie takiej miłości daje szansę, że ona się zmieni – to jest powód, który może dać jej nawrócenie…
Jego przebaczenie jest bezwarunkowe, jest „wstępne”: Jezus Chrystus umarł za nas gdyśmy byli jeszcze grzesznikami… I nie ma się co gorszyć tym jak Bóg wybacza, bo to Jego metoda działania: To Jego wybaczenie nas nawraca – nie co innego!!!… To miłość, która kosztuje Go życie – może nas nawrócić – nie co innego… Nie gorszmy się więc Jego wybaczaniem!!!…

Dodaj komentarz