Archiwum dla 21 kwietnia, 2024

IV niedziela wielkanocna, rok B

Zawsze jestem trochę spięty, gdy mam mówić homilię do ewangelii o „Dobrym Pasterzu”… Ta ewangelia jest przecież swoistym rachunkiem sumienia z mojego (dusz-) pasterzowania… Stawia konkretne pytanie: na ile potrafię/łem sprostać misji bycia widzialnym zastępcą Dobrego Pasterza? Ile jest we mnie pasterza, a ile najemnika?
Bo dla najemnika owce są jedynie środkiem [narzędziem] do robienia dobrego interesu – i zasadniczo się nie liczą… Nie łączy go z nimi żadna więź – dlatego też nie podejmie dla nich żadnego zbytecznego ryzyka… Nie tyle działa jawnie źle – ile raczej zaniedbuje to, co dobre, wskazane czy wręcz niezbędne… Po co się wysilać i męczyć – ja tu tylko, pracuję…
A pasterz – i w tej ewangelii jest coś, czego brak w innych tekstach o pasterzu – Dobry Pasterz daje życie swoje za owce… To mocny tekst o wartości i godności człowieka: owce są warte życia pasterza… I ostra szpila w serce każdego duszpasterza: czy owce, którym (dusz-) pasterzuję są warte mego życia?… Bo ja przecież byłem wart życia Dobrego Pasterza?
I choć może „oddanie życia” dziś już nie polega na męczeńskiej śmierci – choć i przed takimi wyzwaniami stają pasterze – to może się ono przecież sprowadzić do trudnej i bolesnej rezygnacji z ambicji, planów, pragnień i swoich własnych pomysłów na duszpasterzowanie…

Spróbujmy jeszcze wyłapać inne niesamowicie ważne cechy dobrego pasterza – dobrego dusz-pasterza:

Po pierwsze: zna swoje owce – zna ich potrzeby, możliwości i problemy, ale i więcej… W języku biblijnym pojęcie „znać” nasycone jest zazwyczaj treścią pojęcia „kochać”… Kochać, to znaczy „przemierzać tę samą drogę”… Bóg kocha człowieka i stał się człowiekiem – stał się niejako owcą [Barankiem] by być Dobrym Pasterzem…
Znać swoje owce to uczestniczyć w ich życiu, pracy, kłopotach i radościach – być z nimi w chwili zagrożenia, wspierać je i umacniać w chwili słabości… Pasterz przebywa z owcami cały czas – nigdy, nawet na chwilę, ich nie opuszcza…
I tu bardzo mocne skojarzenie: na fasadzie naszego kościoła zobaczycie symbol psa – to symbol naszego Zakonu: Domini Canes – to nic innego jak Pańskie Psy… Ale to również ewidentna zachęta, by „dobrego pasterzowania” uczyć się od psa pasterskiego… Pies, będąc najlepszym przyjacielem człowieka, ciągle mu towarzyszy, nie szuka wygody i nie ucieka… Dobry duszpasterz więc potrafi towarzyszyć człowiekowi we wszystkich jego troskach, problemach i doświadczeniach – nie ucieka od nich, nie szuka wygody – potrafi towarzyszyć szczególnie tym, którzy upadają…
Ale rolą psa pasterskiego jest również ostrzeganie i obrona… Stąd właśnie dobry duszpasterz ostrzega przed spłycaniem, banalizowaniem i rozmywaniem prawd wiary… Broniąc wiary – broni prawdy o człowieku…

Po drugie: owce znają pasterza… Może to i dziwne, ale warunkiem dobrze pełnionej misji pasterskiej jest to… – na ile tzw. „wierni” znają swojego duszpasterza [duszpasterzy]. A znać duszpasterza – to znaczy uczestniczyć w jego pasterskich troskach i radościach…
Teoretycznie pasterz powinien „pracować” nie oglądając się na to czy owcom na nim zależy czy nie… Ale faktem jest, że gdy owce znają [kochają] pasterza – on nie tyle „pracuje” wykonując swój zawód – co wypełnia misję pasterzowania – powołanie – i w pełni mu się poświęca…
I tu chyba przebiega ta delikatna granica pomiędzy pasterzem a najemnikiem: najemnikowi wystarczy zakres obowiązków „do wykonania”; pasterz natomiast pyta nie o to, co zrobić powinien, ale o to, co zrobić jeszcze może…

I po trzecie: ma także inne owce (…) i musi je przyprowadzić… Nie chodzi tylko o to – choć zapewne też – że musi czasami zostawić dziewięćdziesiąt dziewięć znających go i idących za nim, by odszukać tę jedną zagubioną…
Tu chodzi też o dyspozycyjność duszpasterza… Prawdziwa miłość pasterza do owiec i owiec do pasterza nie zniewala, nie zamyka do jednej wspólnoty, do jednej wybranej grupy ludzi… Prawdziwa miłość zawsze otwiera: otwiera na innych, otwiera na nowe zaangażowania, na nowe przestrzenie, otwiera na nowe formy duszpasterzowania… Duszpasterz uczy się tego przez całe życie i warto, by wierni mu w tym pomagali i nie próbowali go zatrzymywać dla siebie.

Mówiąc te słowa mam świadomość jak bardzo powołanie (dusz-) pasterza przerasta ludzkie siły i możliwości… Jak bardzo jako pasterze potrzebujemy modlitwy i wsparcia – nie krytyki i obmowy – by być dobrymi pasterzami…
O tę modlitwę i wsparcie bardzo prosimy…

Dodaj komentarz