XXV niedziela zwykła, rok C

Na pierwszy rzut oka: pochwała wyrafinowanego oszustwa i cwaniactwa… I to niesamowicie niepokoi…
Do tego dochodzą usprawiedliwiające wytrychy biblistów: a to, że rządca dokonując zmiany zapisów w zobowiązaniach wycofał się jedynie ze zbyt wysokiego procentu, gdyż wcześniej „przeholował” w naliczaniu stopy procentowej podatku; a to, że tego typu „utwory” w celu przybliżenia jakiejś prawdy korzystają ze znanego odbiorcom powszechnego doświadczenia (np. okradania pracodawcy), i należy na nie przymknąć oko, aby skoncentrować się jedynie na wnioskach i morale…
Jest też próba interpretowania przypowieści jako zachęty do aktywności i kombinowania w celu osiągnięcia zbawienia… Mielibyśmy tu wtedy niejako wezwanie do zapobiegliwości i sprytu – by wzorem ziemskiej „roztropności” – zadbać „w porę” o zagwarantowanie sobie życia wiecznego… Z drugiej jednak strony, zbawienie jest łaską od nas niezależną, więc jaki sens ma takie kombinowanie i zwiększanie aktywności?…

A może w pochwale postępowania tzw. „nieuczciwego” rządcy chodzi o zachętę do rozdawania majątku… I nie chodzi tu oczywiście o majątek materialny – choć i on potrafi być poważnym sprawdzianem naszych sumień. To dzięki niemu człowiek może stać się wrażliwym na potrzeby drugiego, pomagającym i hojnym w tej pomocy; ale równocześnie, też dzięki niemu może stać się rozrzutnym, skąpym, chciwym albo po prostu złodziejem…
Podejrzewam jednak, że w tej przypowieści chodzi bardziej o majątek w wymiarze mojego życia… To ono jest prawdziwym „majątkiem”, który można łatwo roztrwonić – czyli zmarnować… Tak było w przypadku syna marnotrawnego… Ale równie dobrze, trwonienie majątku może być godne pochwały – jak w dzisiejszej przypowieści…
W pierwszym przypadku, majątek został zmarnowany – roztrwoniony na zrealizowanie własnych egoistycznych pomysłów;
w drugim przypadku o zmarnowaniu majątku nie do końca może być mowa – pojawiła się wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka i zaangażowanie się w zaradzenie jego problemom…
W dobrym marnowaniu majątku nie ma egoizmu… Zmarnować (roztrwonić) życie, to żyć dla siebie samego… To nie tyle uczynić coś złego, ile raczej nie uczynić nic dobrego dla innych!… Marnowanie zaczyna się wtedy, gdy nie rozdaję swojego życia (majątku) innym, gdy zatrzymuję go dla siebie…
Wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka, angażowanie się w zaradzanie problemom innych, może być powodem zasługiwania na „pochwałę… Tym, który dał przykład dobrego roztrwonienia majątku Ojca, jest niewątpliwie Jego Syn, który nie zawłaszczył swojego życia dla siebie, ale oddał je dla nas i dla naszego odkupienia…

  1. Dodaj komentarz

Dodaj komentarz