Archiwum dla 10 marca, 2024

IV niedziela wielkiego postu, rok B

Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego… Przyznaję, że przez długie lata nie wiedziałem o co, w tym fragmencie Ewangelii, chodzi…
Mojżesz zrobił miedzianego węża po to, by ukąszeni przez węże na pustyni mogli na niego spojrzeć i wyzdrowieć… Kojarzyło mi się to zawsze z jakimś magicznym rytuałem… Dlaczego więc do takiego magicznego rytuału miałoby się sprowadzić Krzyż Chrystusa?… Czyli: podobnie jak przed jadem węża chronił wąż, tak przed jadem śmierci ma chronić śmierć – śmierć Chrystusa…
Niezrozumienie potęguje jeszcze fakt, że sam wąż w Piśmie św. nie jest jedynie symbolem mądrości – podobnie jak w naszej kulturze sowa… Od Księgi Rodzaju, wąż jest również synonimem przebiegłości szatana – to on przecież miał swój udział w pojawieniu się grzechu pierworodnego… Dlaczego więc symbol przebiegłości szatana ma być uzdrawiający?… I dlaczego taki magiczny rytuał przywołuje w swoim nauczaniu sam Jezus?… Co więcej – sam chce brać udział w tym rytuale zachęcając, by i Jego również wywyższono jak węża…

Poza tym, taki sposób „leczenia” bardzo mocno kojarzy mi się z formułą stosowaną w homeopatii (z gr. homoios – podobny; pathos – cierpienie)… – „podobne należy leczyć podobnym”… Jak przed jadem węża chronił wąż – tak przed jadem śmierci ma chronić śmierć Chrystusa – „podobne leczymy podobnym”…
Ta formuła przeczy jednak formule lekarskiej znanej od Hipokratesa, że „przeciwne leczy się przeciwnym”… A logika „podobne podobnym” może prowadzić na manowce – bo podpowiada, że brak miłości i nienawiść możemy uleczyć również brakiem miłości i nienawiścią…

Potrzeba więc trochę wysiłku, by zrozumieć, że nie o magię „prawa podobieństw” tu chodzi… Że tajemnica wywyższenia Syna Człowieczego i tajemnica Krzyża, to nie tajemnica śmierci, a życia właśnie!!! Że w krzyżu objawia się niesamowita prawda o Bożej miłości… Że jedynie totalna miłość, taka do końca, jest w stanie przezwyciężyć to, co jest jej zaprzeczeniem – nienawiść i zawiść diabła…
W czwartek obchodziliśmy 750. rocznicę śmierci św. Tomasza z Akwinu… To on bardzo mocno starał się wpoić chrześcijanom prawdę, że „zło jest brakiem dobra”… Bardziej pierwotne i realne jest dobro – zło to jedynie „osłabienie dobra”, czy po prostu „nieczynienie (brak) dobra”… Walka ze złem więc – to walka o dobro i naprawianie dobra… Walka chrześcijan ze złem polega na naprawianiu a nie na niszczeniu – na pielęgnowaniu dobra a nie niszczeniu tego, co zasadniczo i tak nie ma samoistnego istnienia… Najlepszym więc sposobem walki ze złem jest umacnianie dobra, które się pod nim kryje – zawstydzenie zła dobrem!!!
Dlatego Jezus zachęca: spójrz na krzyż z taką ufnością, jak kiedyś Izraelici spoglądali na miedzianego węża… Bo krzyżu zawiera się prawda o Mojej miłości… Spójrz! i przyjmij tę miłość… Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu…

Ale jest w tej ewangelii również przestroga: …a kto nie wierzy, już został potępiony… Człowiekowi zakażonemu jadem nienawiści trudno uwierzyć, że lekarstwo miłości krzyża działa… Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione.
Kto – jednak – spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła… Tylko stanięcie w świetle prawdy o własnym grzechu pychy, egoizmu, narcyzmu i pożądania pozawala na jego uleczenie… Tylko to, co mu wyznam – patrząc w oczy pełne miłości – zostanie uleczone…

Dodaj komentarz