Archiwum dla 19 grudnia, 2021

IV niedziela adwentu, rok C

Przed nami ostatni tydzień adwentu – za niedługo doświadczymy dotyku Boga, który rodzi się w naszej pogmatwanej codzienności…
Rodzi się – bo będziemy się starać wykrzesać – pośród tego co trudne i nijakie – odrobinę wrażliwości na to, co piękne, dobre i pełne miłości… I o tę wrażliwość chyba, najbardziej chodzi…
To dzięki tej wrażliwości właśnie, Elżbieta dostrzegła „Tego, Który przychodzi” – jeszcze zanim Maryja podzieliła się radością „błogosławieństwa”… A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?… – podążając tropem biblijnym możemy skojarzyć słowa Elżbiety ze słowami samego króla Dawida, który na wieść o przeniesieniu Arki Przymierza do Jerozolimy wykrzyczał: A skądże mi to, że Arka Pańska przyjdzie do mnie?… Idąc dalej tym tropem – widzimy tańczącego przed arką Dawida i zawołanie Elżbiety: zatańczyło dzieciątko w łonie moim… (bo tak należałoby tłumaczyć słowa: poruszyło się z radości dzieciątko w łonie moim…). Maryja nie tyle się staje, co jest arką Bożej obecności…

Elżbieta uczy nas dziś prawdziwej wrażliwości… Byśmy nie przeszli obojętnie obok żadnej „arki Bożej obecności”… Byśmy mieli wrażliwość na dobro i błogosławieństwo obecne w każdym drugim człowieku – „arce Bożej obecności”…
A Maryja dopowiada: odkryj również i w sobie, że i ty jesteś taką „arką obecności Boga”… Za każdym razem, gdy uświadomisz sobie dotyk Bożej miłości – pobiegniesz z pośpiechem do innych, by dzielić się tą radością… Jak Maryja, która będąc wrażliwą na działanie Tego, który w niej zamieszkał, biegnie by spotkać się z potrzebującą pomocy lub tylko zwykłych odwiedzin…
Tak naprawdę, jedynie wrażliwość na działanie Boga w moim własnym życiu może mnie otworzyć na dostrzeganie Bożej obecności w drugim… Ta wrażliwość może również sprawić, że nie będę narzekał na swój los i przytłaczające mnie problemy… Może zacznę wreszcie chwalić Pana i dziękować Mu za Jego delikatną obecność…

Te kobiety – i Maryja i Elżbieta – przekazują nam dziś jakąś niesamowitą „prawdę”… „Papierkiem lakmusowym” mojej wiary, jej potwierdzeniem, może być jedynie wrażliwość na Jego delikatną obecność…
Moja wiara nie wyraża się w manifestacjach i wiecach poparcia. Moja wiara nie wyraża się nawet w różnorodnych – mniej lub bardziej wielkich – zaangażowaniach… Moja wiara wyraża się we wrażliwości na obecność Tego, który jest we mnie… A Jego obecność we mnie przynagla mnie, wręcz zmusza, do nawiedzenia tego, który oczekuje spotkania z „Jego obecnością we mnie”…
To właśnie ta zwykła obecność przy potrzebującym jest potwierdzeniem wiary w tajemnicę Boga, który przychodzi, by być blisko każdego z nas…

Takiej wrażliwości na Emmanuela – Boga z nami – wszystkim życzę…

Dodaj komentarz