Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, rok A

Gdy myślimy o Bożym Ciele, na pierwszy plan wysuwa się zawsze procesja, która tak mocno wpisała się w świętowanie tego dnia, że niektórzy uważają nawet, że obecność na procesji jest ważniejsza od obecności na mszy św.
Nie zagłębiając się w historię kultu eucharystycznego, można by od razu zadać sobie pytanie, po co ten „spacer z Chrystusem”? Czy nie ma innych sposobów na wyznanie wiary w realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie? Czy do uświęcenia miast i wsi, do błogosławieństwa pól, uproszenia dobrej pogody i urodzaju, potrzeba wynosić Świętą Hostię z Kościoła? Czy nie da się inaczej „zamanifestować naszej wiary”? – o „manifestowaniu wiary” – cokolwiek to znaczy – słyszeliśmy kiedyś w PRL-u, ale usłyszeć możemy jeszcze i dzisiaj…
Czy „procesja eucharystyczna” – cokolwiek nam dzisiaj mówi? Czy „procesją” Kościół jest w stanie zwrócić uwagę na to, co najistotniejsze w przeżywaniu Tajemnicy dzisiejszego dnia? Może dziś – zanim udam się na procesję eucharystyczną – warto sobie postawić te pytania …

Procesją Kościół chce na pewno zwrócić uwagę na „tajemnicę obecności”… Imię Boże: Jahwe – Jestem, Który Jestem – oznacza „Jestem Obecny”, „Jestem przy tobie”… Kocham, więc nie może być inaczej… Wiem człowieku, że nie jesteś tylko duchem, że miłość domaga się cielesnej obecności, dlatego stałem się kiedyś człowiekiem – i „Jestem”… I to nie na chwilę (na 30-parę lat).
Nie tylko dotykam tego co ludzkie, ale i sam daję się dotknąć… Nie chcę być obecny tylko symbolicznie w tajemnicy Kościoła – moja obecność ma być namacalna, realna, cielesna… Bo Jestem Kimś Realnym !!!

Obecność domaga się odpowiedzi – dlatego procesją Kościół chce zwrócić uwagę na „tajemnicę odpowiedzi na tę obecność”… Wiara nie jest i nie może być formą, tradycją, terapią, wiarą w abstrakt czy symbol – wtedy sprowadzałaby się do pustych rytuałów – a to nie ma sensu… Tajemnica obecności domaga się dostrzeżenia osoby – wiara jest relacją osobową – jest zaangażowaniem…
Prawdziwą odpowiedzią na obecność staje się tajemnica komunii: przyjęcia drugiej osoby… I warto tu dodać, że w komunii nie tylko my przyjmujemy Chrystusa – to dość oczywiste – ale Chrystus przyjmuje także każdego z nas! To niesamowita tajemnica!!! Ojcowie Kościoła mówili, że Chrystus także przystępuje do komunii, by mnie przyjąć – to naprawdę wielkie święto! Ta obecność i jej przyjęcie rodzi dziękczynienie…

Procesja więc, wprowadza również w „tajemnicę dziękczynienia”… Eucharystia to dziękczynienie – ale to wielkie dziękczynienie nie może się jednak ograniczać jedynie do samej mszy św. Dziękczynienie to posłanie… Słowa: Idźcie w pokoju Chrystusa nie oznaczają bynajmniej: „idźcie, już koniec dziękczynienia”, ale: „idźcie, i niech to dziękczynienie w was trwa; idźcie i dzielcie się nim”… Dzielcie się z innymi swoją radością z tego, za co dziękujecie Bogu – jak Maryja, która pobiegła w góry do Elżbiety, by dzielić się dziękczynieniem za obecność Boga w swym życiu.

Procesja wreszcie, to także próba wytłumaczenia „tajemnicy kapłaństwa powszechnego”… Chrystus jest wynoszony „poza kościół”, dociera poza widzialne ramy i struktury Kościoła… Jest „wynoszony” nie tylko przez „funkcjonariuszy Kościoła” [księży], ale także, a może przede wszystkim, przez nas wszystkich i w nas wszystkich…

Dlatego też dzisiejsze świętowanie tajemnicy Bożego Ciała powinno obudzić w nas świadomość, że staję się Jego monstrancją… W liturgii wschodniej (w cerkwi) – ma w tym pomóc zakaz klękania po przyjęciu Komunii św. (gdy ktoś uklęknie zostanie upomniany nawet przez starowinkę). Może warto się nad tym zastanowić… No bo przed kim wtedy klękam – On jest we mnie…
Postawa klęcząca po komunii może oznaczać cześć i szacunek dla Najświętszego Sakramentu, który ciągle jest przede mną w ołtarzu i jednocześnie nieuświadomienie sobie tego, że On jest również we mnie… Warto więc zawalczyć o świadomość, że od momentu przyjęcia komunii św. stałem się Jego monstrancją, w której wyniosę Go poza drzwi kościoła… Od tej chwili wejdę z Nim w może najbardziej sprofanowane sfery ludzkiego życia – i On chce być tam obecny… On nie chce być zostawiony w kościele – On chce być z tego kościoła wyniesiony!!!
Przecież dlatego właśnie wychodzimy z Ciałem Chrystusowym w procesji na ulice, by każdy z nas uświadomił sobie, że po komunii odbywa się taka właśnie procesja… Ja Go nie zostawiam w kościele, ja Go wynoszę w sobie…

To wzbudzenie w sobie świadomości „bycia monstrancją” powinno prowadzić do rozbudzenia w sobie pragnienia przyjmowania Tego, którego monstrancją chcę być – pragnienia pełnego zjednoczenia z Chrystusem w Komunii św.
Świadomość „bycia monstrancją” ma prowadzić do pragnienia jedzenia, a nie tylko patrzenia… Procesje nie mają więc na celu zmiany intencji Jezusa z „bierzcie i jedzcie” na „bierzcie i patrzcie”… W dzisiejszej ewangelii słyszymy: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Dziś Chrystus wychodzi do nas, by przypomnieć: bierzcie i jedzcie… Bo to jest najistotniejsze! To jest najważniejsze!!!

Wiele razy było mi dane odwiedzać we Lwowie podominikański kościół pw. Bożego Ciała… Po II wojnie światowej w kościele i klasztorze utworzono Muzeum Ateizmu – dziś kościół jest w opiece Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego a w części klasztoru umieszczono Muzeum Historii Religii… Kiedyś nasi Bracia dbali mocno o to, by przypominać o tajemnicy Bożego Ciała…
Pamiętam, jak kiedyś stałem przed lwowskim klasztorem Bożego Ciała i przyszła mi do głowy niepokojąca myśl… Czy tajemnica Bożego Ciała, realnej obecności Boga w Eucharystii, nie jest dziś powoli umieszczana w Muzeum Historii Religii?… Czy nie jest tak, że Ciało i Krew Chrystusa – pokarm, który daje życie – jest dla mnie jedynie elementem tradycji?
Człowiek posiada zdumiewającą zdolność oswajania tego co niezwykłe… W średniowieczu, mnisi z Cluny przystępując do komunii świętej zdejmowali buty – jak Mojżesz gdy zbliżał się do Płonącego Krzewu, do Najświętszego… Dziś coraz częściej zadowalamy się jedynie patrzeniem…
Dwa tysiące lat temu, gdy Chrystus chodził po ziemi, budził w ludziach wiarę, ufność, podziw, ale także niechęć, agresję czy też zwyczajną obojętność… Dziś wychodząc na ulice budzi podobne reakcje… Może jednak potrzeba nam tego, by dotarło do nas, że jest pośród nas obecny, i że w nas i przez nas pragnie dotrzeć wszędzie – bo przecież niewątpliwie nas kocha…

  1. Boże Ciało i oktawa uroczystości w Borku Starym – Dominikanie Borek Stary

Dodaj komentarz