jesteś radosny?

(Mt 13,44-52): Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją. (…)
Pamiętam, jak ktoś kiedyś tłumaczył mi, że dzisiejsza ewangelia mówi o ukrywaniu drogocennego skarbu przed zazdrosnymi: Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie… Że mówi o szacunku jaki należy się drogocennemu skarbowi, o tym, że nie należy się nim chwalić przed innymi, bo straci na wartości. Aż przypomina mi się anegdota o kobietach rozmawiających o swoich mężach: Jedna mówi do drugiej: „Taki mężczyzna to prawdziwy skarb!”. Na to odpowiada druga: „Tak, nic tylko zakopać!”…

Nie o to chyba jednak chodzi w dzisiejszej ewangelii. Dla mnie jest ona wspaniałym dopowiedzeniem do przypowieści o chwaście z ubiegłej niedzieli. Przypomina, że naszym powołaniem jest szukanie tego, co dobre i piękne a nie usuwanie chwastu…
Królestwo niebieskie podobne jest do znalezienia skarbu (sic!), a nie odkrycia grzechu, winy czy słabości, nawet w celu wyplenienia…

Tu oczywiście jeszcze jedna uwaga. Znalezienie skarbu, czy drogocennej perły, kojarzy się z nadzwyczajnym przypadkiem czy szczęśliwym trafem – jak „szóstka” w Lotto. Trzeba mieć nie byle jakie szczęście, by trafić na coś, co odmieni całkowicie moje życie…
Tymczasem nie o ślepy traf chodzi. Chodzi tak naprawdę o to, co potem. Niezależnie od tego, czy to będzie skarb znaleziony przypadkowo (opowieść pierwsza), czy to będzie skarb szukany celowo (opowieść druga, o perle), jego odkrycie domaga się ważnej decyzji – decyzji postawienia wszystkiego na jedną kartę.
Co ciekawe, dzisiejsza ewangelia zauważa, że nie jest sztuką natrafić na ukryty skarb – sztuką jest zaryzykować: sprzedać wszystko, by kupić rolę lub drogocenną perłę…
Dopiero ta decyzja kosztuje, ale to od niej wszystko zależy. Mówi się, że dary Boże są w swej istocie darmowe, że są konsekwencją łaski i miłości Bożej. To prawda… Kosztuje jednak decyzja postawienia wszystkiego na jedną kartę, decyzja totalnego zawierzenia Bogu.
Towarzystwa ubezpieczeniowe przyzwyczaiły nas do asekuranctwa. W wierze, w zdobywaniu Królestwa niebieskiego, asekuracja nie może mieć miejsca… Bez zaryzykowania oddania wszystkiego nie starczy na kupno roli czy perły… Taka jest cena wiary!
Jezus za zdobycie Królestwa niebieskiego nie żąda mało, żąda wszystkiego. Prawdą jest jednak również to, że nie obiecuje mało, obiecuje wszystko: życie wieczne w łączności z Bogiem…

Królestwa niebieskiego nie da się osiągnąć bez pójścia na całość, podejmując działania „po trosze”… trochę dla Pana Boga i trochę, tak na wszelki wypadek, dla siebie. Nie da się go osiągnąć również ciułaniem dobrych uczynków, różańców i mszy – one są ważne, o tyle o ile są konsekwencją decyzji oddania się Chrystusowi… Uczynki, choćby nawet dobre i piękne, bez wiary, bez decyzji powierzenia siebie Bogu nie wystarczą by „kupić Królestwo niebieskie”…
Warto skorzystać z daru mądrości, o którym było w I czytaniu (1 Krl), by przeliczyć co się naprawdę opłaca. Bohater ewangelii skoncentrował się na jednej, bezcennej wartości, pospiesznie sprzedał wszystko co miał, aby ją nabyć. Zainwestował, postawił wszystko na jedna kartę…
Wierzyć, to postawić na Boga, zainwestować w Niego swoje życie, czas, reputację, siły, zdolności…
Niektórzy od razu zauważą, że to jakieś szaleństwo, że to uleganie zauroczeniu, zbytnia i nierozważna brawura.
Może trochę i tak to wygląda. Warto jednak dostrzec w takim zachowaniu również zdrowy rozsądek i przeliczenie strat i zysków… Tu nie podejmuje się tak naprawdę żadnego ryzyka… Odkryłem skarb, którego tak naprawdę nigdy bym sam „nie wypracował” i chcę, by był moją własnością. Robię więc wszystko, by tak się właśnie stało… Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa [Flp 3,8].
Królestwo niebieskie nie jest dla ludzi skąpych. Królestwo niebieskie jest dla tych, którzy potrafią zainwestować wszystko, nawet własne życie, by zdobyć to, co najcenniejsze.

Warto jeszcze zwrócić uwagę na radość: Z radości poszedł, sprzedał wszystko… Odkrycie niesamowitego skarbu, jakim jest wiara, czy przynależność do Chrystusa, musi być źródłem radości. I to radości tak wielkiej, że z jej powodu człowiek jest gotów zrobić dla Chrystusa wszystko…
I tu od razu nasuwa się spostrzeżenie, że w kościołach bardzo często siedzą smutni wierni. Skąd ten brak radości i spontaniczności. Może warto robiąc rachunek sumienia zadać sobie pytanie: czy jestem radosny?
Może grzechem właśnie jest przeżywanie wiary jako „obowiązku do wykonania” i nie dostrzeganie w niej cudownego daru, skarbu? Może nigdy świadomie nie przeżyłem momentu odkrycia Jezusa jako bezcennego skarbu? Co zrobić, by w moim codziennym życiu było więcej głębokiej, prawdziwej i spontanicznej radości (nie chodzi oczywiście o pustą wesołkowatość)?
Królestwo niebieskie, a więc Ewangelia, chrześcijaństwo, łaska, przyjaźń z Bogiem, to skarb ukryty. Ukryty jednak w tym świecie. Jest blisko każdego z nas, ale często pozostaje nadal nieodkryty…
Nawet gdy zostaje odkryty, nie jest doceniony tak, jak na to zasługuje. Inne „ziemskie skarby” bywają dla nas cenniejsze. On zostaje zaniedbany…

Na zakończenie jeszcze inna perspektywa przypowieści. Mamy tę świadomość, że wszystkie przypowieści Jezusowe odkrywają przed nami jakąś prawdę o Jego Ojcu. Może warto i w ten sposób spojrzeć na te przypowieści…
Może warto w roli „tego, który szuka skarbu” zobaczyć Ojca, a w roli skarbu umieścić nas samych… Bóg, odnalazłszy ów skarb, porzuca wszystko, co ma, aby nas zdobyć. Tym właśnie jest Jego uniżenie, wcielenie i oddanie życia za nas… Nie ma nic bardziej wartościowego w oczach Bożych, niż każdy z nas. On jest gotów (i uczynił to) z wszystkiego zrezygnować, by taki skarb – nas – zdobyć…
Jeśli On widzi w nas swój największy skarb, to może warto również spojrzeć tak na siebie. Nawet gdyby była w tym odrobina pychy, to będzie to pycha dobra i święta…
Jego oczyma warto spojrzeć również na innych, każdego bez wyjątku, od poczętego dziecka do niedołężnego starca – oni są skarbem, dla którego Bóg sprzedał wszystko, co miał…

Czy odkrywanie takiego skarbu nie powinno budzić w nas radości!!!

  1. Dodaj komentarz

Dodaj komentarz